Drodzy WawaManiacy!
Z wielką radością informuję, że właśnie ukazał się drugi zbiór moich przewodnickich opowieści, „Nietuzinkowe historie pomników Warszawy”. Książkę, podobnie jak poprzednią, „Nietuzinkowi mieszkańcy Warszawy”, wydało wydawnictwo Veda.
Tym razem zapraszam Czytelników na historyczną wędrówkę po Warszawie w towarzystwie bohaterów uwiecznionych na pomnikach. Zagłębiając się w lekturę „Nietuzinkowych historii pomników Warszawy” poznamy okoliczności powstawania, czasami bardzo burzliwe, stołecznych monumentów oraz ich często niezwykłe i zawiłe losy. W tle opowiadanych historii zobaczymy obraz naszego miasta w czasach, kiedy poszczególne pomniki wznoszono – od XVII wieku po lata współczesne.

Kolumna Zygmunta. Zdjęcie z około 1905 roku
W trzydziestu rozdziałach książki znajdziecie opowieści o ponad osiemdziesięciu warszawskich pomnikach, tych powszechnie znanych i podziwianych, ale także o tych nieco ukrytych w zakamarkach naszego miasta, w parkach, na skwerach czy szkolnych podwórkach.
Niekiedy były to dzieła długo wyczekiwane i owacyjnie przyjmowane, ale zdarzały się też mniej chciane i mocno krytykowane. Przeczytacie tu między innymi o kontrowersjach, jakie wywoływała sama inicjatywa postawienia pomnika, czy o problemach z którymi borykali się pomysłodawcy, by otrzymać zgodę na realizację swoich pomnikowych przedsięwzięć.

Pomnik Fryderyka Chopina w Łazienkach Królewskich
W książce przedstawiłam losy rzeźb pomnikowych, ukrywanych w czasie wojennej zawieruchy i potem w latach PRL-u, kiedy niektórych bohaterów na cokołach zastępowali nowi wybrańcy, a ci wcześniejsi, dobrze schowani, musieli poczekać na lepsze dla nich czasy.

Pomnik Ignacego Jana Paderewskiego w Parku Ujazdowskim
Wspominam też o pomnikach, których już nie ma – o „podarowanych” nam przez zaborcę, które zniknęły z mapy Warszawy po odzyskaniu niepodległości, o usuniętych po zmianach ustrojowych z powodów ideologicznych i o tych, które po prostu nie przetrwały próby czasu.
Opowieści w „Nietuzinkowych historiach pomników Warszawy” rozpoczynam od jednego z symboli naszego miasta, kolumny króla Zygmunta III Wazy a kończę pomnikami poświęconym naszym „braciom mniejszym” – czworonogom. Dwa psy, kot i niedźwiadek, uwiecznione w rzeźbach też zaliczyłam w poczet nietuzinkowych pomników. Pomiędzy pierwszym i ostatnim rozdziałem odnajdziecie w książce całe mnóstwo różnych, ciekawych pomnikowych historii.
Niektóre pomniki pogrupowałam według różnych kryteriów i opisałam je w „zbiorczych” rozdziałach, na przykład „Przysiadalni”, „Gościnne Łazienki Królewskie”, „Warszawskie „renesy”, „Upamiętnienie Bohaterów Getta”, „Obcokrajowcy w Warszawie” czy „Cztery warszawskie Nepomuceny”. Losom innych poświęciłam osobne rozdziały, w których znajdziecie opowieści między innymi o wędrującym pomniku księcia Józefa Poniatowskiego, czy równie często zmieniającej miejsce swego pobytu, warszawskiej Syrence. Jest też o pomnikach króla Jana Sobieskiego, Fryderyka Chopina, Adama Mickiewicza, Bolesława Prusa a także o pewnej kopii kopii włoskiego kondotiera, polskiej wdzięczności Ameryce, „Czterech Śpiących”, Memoriale Wolnego Słowa i wiele, wiele innych.
Zachętą do poczytania „Nietuzinkowych historii pomników Warszawy” jest bez wątpienia rekomendacja Pana Profesora Andrzeja Jacka Bliklego, zamieszczona na okładce. Za miłe słowa serdecznie dziękuję!
Pan Profesor tak napisał:
Całe moje długie życie przemieszkałem w Warszawie, sądziłem więc, że wiem o niej chociażby to, co najważniejsze.
A jednak nie wiedziałem, że Kolumna Zygmunta była pierwszym pomnikiem postaci świeckiej na kolumnie w nowożytnej Europie.
Nie wiedziałem, że książę Józef Poniatowski dłuta Thorvaldsena, który stoi dziś na tle Pałacu Prezydenckiego, zmieniał swoje miejsce sześciokrotnie, choć wiedziałem, że jego premierowe postawienie w Warszawie wywołało burzę wśród podwładnych – nasz generał bez spodni!
Nie wiedziałem o istnieniu dziewiętnastowiecznego pomnika Budowy Szosy Brzeskiej postawionego dla uczczenia wysiłku bezimiennych budowniczych, którzy w cztery lata położyli 198 km drogi mając jako narzędzia jedynie łopatę, kilof i konną furkę.
No i nie wiedziałem wreszcie, że umawiając się w młodych latach na dziedzińcu Akademii Sztuk Pięknych z moją przyszłą żoną Małgorzatą, czekałem na nią pod pomnikiem – a właściwie kopią pomnika kondotiera, którego oryginał został stworzony w roku 1496 przez Andrea del Verrocchio, na zamówienie tegoż kondotiera. A skąd się taki pomnik wziął w Warszawie, skoro nie jest z nią w żaden sposób związany?
O tym i o bardzo wielu innych historiach i anegdotach można przeczytać w książce Ewy Sztompke. Tej lektury stanowczo nie można zaniedbać.
Zachęcam zatem do nabycia i poczytania „Nietuzinkowych historii pomników Warszawy”. Wszystkie moje książki można kupić już teraz w moim sklepie