Gorące pyzy czyli historia Bazaru Różyckiego

Tradycja handlu praskiego jest mocno związana z historią Pragi. Wszystko miało swój początek na przełomie XII i XIII wieku, kiedy to na lewym brzegu Wisły nie było jeszcze syreniego grodu zaś na prawym istniały wsie takie jak: Grochów, Kamion czy Targowe Wielkie. Właśnie ta ostatnia wieś słynęła z handlu. Tu odbywały się targi bydła, koni i wszelakiej innej domowej zwierzyny przyciągające kupców z bliższych i dalszych okolic. Dzisiejsza ulica Targowa była wschodnią granicą wielkiego ówczesnego targowiska.

 

Do rozwoju tradycji handlu na Pradze przyczynił się też król Władysław IV. Wraz z nadaniem 10 lutego 1648 roku Pradze praw miejskich, król wydał przywilej organizowania tu czterech dorocznych jarmarków oraz trzech cotygodniowych targów: w piątki na konie i bydło a we wtorki i soboty na inne towary. W XVII wieku na Pradze poza placami targowymi było dziesięć spichlerzy a także słodownie, karczmy, browary, składy kupieckie, żupa solna i cegielnia.Bazar

W XIX wieku wraz z powstaniem na Pradze dworców kolejowych, najpierw Petersburskiego (Wileński) a później Terespolskiego (Wschodni), uruchomieniem linii tramwajów konnych, budową Mostu Kierbedzia (Śląsko Dąbrowski) i wzrastającą liczbą ludności nastąpił dalszy rozwój handlu. Ulice i podwórka zamieniały się w targowiska. Handlowano wszystkim i wszędzie. Uporządkowaniem tego stanu rzeczy zajął się pewien farmaceuta, który prowadził aptekę przy ulicy Brukowej 31 (Okrzei) – Julian Różycki.

Bazar1 NGP

Julian Różycki – ze zbiorów Nowej Gazety Praskiej

W 1874r przedsiębiorczy aptekarz rozpoczął skupowanie działek położonych między ulicami Targową, Ząbkowską i Brzeską i na tym obszarze utworzył centralne miejsce handlu na Pradze – targowisko nazwane później Bazarem Różyckiego. Cały targowy plac ogrodzony został żeliwnym płotem a na jego teren prowadziło pięć bram. Oficjalnie za rok otwarcia Różyca uważa się 1901 ale handel odbywał się tutaj już wcześniej. Bazarowi przedsiębiorcy ostro konkurowali między sobą o lokalizację swoich kramów lub wynajęcie dobrego do handlu stanowiska. Rzecz jasna największym powodzeniem cieszyły się miejsca położone w pobliżu bram.

O porządek na bazarze troszczył się administrator. Był nim niejaki Manas Ryba. Ryba był właścicielem sąsiadującej z bazarem kamienicy przy ulicy Targowej 56. Niektórzy historycy powiadają, że to właśnie on jest twórcą bazaru. Podobno to pan Ryba podsunął pomysł stworzenia praskiego targowiska Julianowi Różyckiemu. Jedno jest pewne – Manas powszechnie uważany był za jedynowładcę bazaru. Kierował tym przedsiębiorstwem twardą ręką, troszcząc się zwłaszcza o dochody właścicieli terenu i pobliskich kamienic podnajmowanych na kupieckie mieszkania, składziki, sklepy i lokale gastronomiczne. Bazarem Różyckiego rządził pan Ryba aż do swego zejścia w 1938r.

Bazar0

Oczekującana remont kamienica Manasa Ryby. Foto ze zbiorów http://www.twoja-praga.pl

Jerzy Majewski i Tomasz Urzykowski w Praskim Spacerowniku z 2007r tak o nim napisali: „Niegdysiejszy właściciel domu Manas Ryba zasłynął z długowieczności. Jedni powiadali, że dożył 108 lat, inni, że zaledwie 95. Powiadano, że żona Ryby, panna Estera z domu Halbfisz (Półryba), wyszła za Manasa po to, by zostać całą Rybą.”

Bazar6

Bazar Różyckiego. Pierwsze lata XXw. Ze zbiorów http://www.bazar-rozyckiego.pl

W pierwszych latach XX wieku przy wejściu na bazar od ulicy Targowej Julian Różycki umieścił awangardową jak na tamte czasy reklamę. Wielki niebieski syfon górował nad wszystkimi kramami i był reklamą wytwórni wód mineralnych, należącej do rodziny Różyckiego. W kiosku-syfonie można było nabyć wodę pochodzącą z tej właśnie wytwórni.

Bazar3 NGP

Niebieski syfon. Foto ze zbiorów Nowej Gazety Praskiej

W okresie międzywojennym praski Bazar Różyckiego zyskał status targowiska ogólnomiejskiego i skutecznie konkurował z wolskim Kercelakiem (bazar istniejący do 1942r w rejonie skrzyżowania Okopowej i Wolskiej). Na Różycu dominował handel obuwiem i odzieżą, ale można było nabyć też żywność i inne rzeczy, praktycznie wszystko. Od strony ulicy Brzeskiej handlowano tak zwaną tandetą, dalej w głąb bazaru można było kupić królika, kurę czy inną zwierzynę żywą lub martwą, ryby, nabiał, warzywa i owoce. Podążając dalej w stronę Targowej wkraczało się do strefy gastronomicznej, gdzie dominowały gorące pyzy i flaki. Najbliżej ulicy Targowej ulokowane zostały kramy z odzieżą, obuwiem i wszelką galanterią.

Przez cały okres okupacji Bazar Różyckiego funkcjonował i pełnił rolę czarnego rynku. Tu można było kupić i sprzedać broń, amunicję, lewe dokumenty ale przede wszystkim reglamentowaną wówczas żywność i inne towary. Na bazarze kupowali i sprzedawali zarówno Polacy jak i Niemcy. Okupanci przynosili na sprzedaż różne rzeczy: czasami były to francuskie sardynki albo pomarańcze, ciepła wojskowa bielizna osobista a czasami mundury i broń. Zwłaszcza te ostatnie produkty często były przedmiotem handlu wymiennego na futra, skóry i złoto. Niektórzy niemieccy żołnierze przychodzili na bazar po towar szczególny – zamknięte w pudełeczku insekty. Były to pluskwy i wszy, tak zwane tyfusowe, kupowane by się od nich zarazić i zamiast na front wschodni trafić do domu lub szpitala na zachód.

Bazar7 1941

Bazar Różyckiego w 1941 roku. Ze zbiorów NAC.

Powszechnie znaną postacią w okresie okupacji na Bazarze Różyckiego był niejaki „Marynarz” – Wincenty Andruszkiewicz. Potężny mężczyzna o wadze zbliżonej do 200 kilogramów, niegdysiejszy marynarz, handlował tu kaszanką wiejską i bimberkiem a na zlecenie władz polskiego podziemia skupował od Niemców broń.

Bazar4 starapraga.waw.pl

Wincenty Andruszkiewicz “Marynarz” Foto http://www.stara-praga.waw.pl

Po wojnie w 1946r „Wicuś Marynarz” do spółki z Józefem Bednarskim otworzył przy ulicy Brzeskiej lokal gastronomiczny. Niewielką powierzchnię knajpki nazwanej „Schronem u Marynarza” wypełniała olbrzymia postać zasiadającego przy kasie współwłaściciela. Większość klientów oczekiwała na swą kolejkę na zewnątrz. A czekać było warto bo karmił pan Wincenty podobno znakomicie. Wyśmienite flaki, świńskie uszy, ryjki, nóżki czy w końcu całego pieczonego prosiaka zamawiali tu zarówno mieszkańcy Pragi jak i partyjni notable. W 1946r trudno było znaleźć w Warszawie lepszy lokal gastronomiczny. Podobno sam Józef Cyrankiewicz zachodził do „Schronu” na świninę.

Bazar5

“Schron u Marynarza”. Foto http://www.stara-praga.waw.pl

I choć „Wicuś Marynarz” dobrze karmił dygnitarzy partyjnych dostał od władzy ludowej ultimatum albo zostanie kapusiem albo będzie musiał zamknąć knajpę. I zamknął po trzech latach prosperity.

Powrócił więc pan Wincenty na Bazar Różyckiego i stał się sławnym cinkciarzem. A bazar funkcjonował całkiem nieźle. W 1949r znajdowało się na nim kilkaset stanowisk handlowych i około dwieście sklepów i niezliczone miejsca sprzedaży naręcznej. Powojenny bazar wprowadzał również nowe trendy do świata mody. Wtedy pojawiły się na nim pierwsze w Polsce bluzki ze sztucznego tworzywa. Szyto je z nylonowych spadochronów, które pozostały po alianckich zrzutach.

Bazar8

Kaczki, gęsi, kury – brać, wybierać, przebierać. Foto http://www.twoja-praga.pl

W 1950 r. nastąpiło upaństwowienie bazaru, jednak nie zlikwidowało to prywatnego handlu. A ten miał się całkiem dobrze. Apogeum świetności osiągnął słynny Różyc w latach 70 i 80. Można tu było nabyć produkty nigdzie indziej niedostępne. Od kubańskich pomarańczy, przez cielęcinę i nieoskubane wiejskie kurczaki na butach i sukniach ślubnych kończąc. Przez tłum kupujących przeciskali się eleganccy panowie nieustannie szepczący te same słowa: „Bony, dolary kupię, sprzedam”. Często też można było usłyszeć naganiaczy do nielegalnych gier hazardowych np. w trzy karty: „Czarne przegrywa, czerwone wygrywa” Najgłośniej nawoływały jednak przekupki oferujące „Pyzy! Gorące pyzy!” albo „Flaki! Gorące flaki!”. Te pyzy i flaki musiały być gorące choć nie było termosów i podgrzewaczy. Zapakowane w słoiki pozawijane w niekoniecznie czyste szmaty i gazety utrzymywały pewnie odpowiednią temperaturę .

Bazar pyzy

Żył Bazar Różyckiego własnym sielskim życiem przez długi okres PRL-u będąc taką malutką oazą kapitalizmu. Alkohol bez kartek, papierosy z Albanii, tureckie swetry, kożuchy i dżinsy, rosyjskie złoto, węgierskie mydełko Fa, niemieckie proszki do prania – proszę bardzo do wyboru do koloru! Sielskie życie wiedli też bazarowi kieszonkowcy, którzy niejednego klienta oskubali z portfela a klient z pustym portfelem na bazar nie szedł. Tu też przychodzili w poszukiwaniu swojej własności mieszkańcy Warszawy i okolic, którzy wcześniej padli ofiarą włamywaczy. Nieraz udało się odkupić skradziony wcześniej cenny rodzinny przedmiot.

Bazar12

Ten specyficzny klimat Bazaru Różyckiego inspirował artystów. O bazarze pisał Leopold Tyrmand w powieści „Zły”, śpiewał o nim Jarema Stępowski a wielu reżyserów filmowych wykorzystywało Różyca jako miejsce akcji. Bazar zagrał w takich produkcjach jak: „Stawiam na Tolka Banana”, „07 zgłoś się”, „Przepraszam, czy tu biją”czy „Akcja pod Arsenałem”.

Początek końca świetności Bazaru Różyckiego wiąże się z rokiem 1989. W pierwszym okresie przemian ustrojowych w naszym państwie nastąpił gwałtowny rozwój drobnej przedsiębiorczości. Kto żyw i zdrów ten wystawiał łóżko polowe na ulicę i handlował czym się dało. Łóżka zamienione potem na blaszane szczęki zastawiały całe ulice. Nie trzeba było wybierać się na bazar by nabyć niezbędne produkty. Próbując uporządkować ten spontaniczny handel uliczny organizowano nowe targowiska, w tym jedno z największych w Europie na Stadionie Dziesięciolecia. Ta konkurencja pomału wykańczała słynny Bazar Różyckiego.

 

W początkach lat 90. Różyc cieszył się złą sławą. Został zdominowany przez świat przestępczy. Szefowie mafii wołomińskiej czy pruszkowskiej załatwiali tu swoje ciemne interesy. Bazar stał się czarnym punktem na mapie Warszawy. Strach było tam chadzać.

Mimo tych przeciwności Bazar Różyckiego przetrwał do naszych czasów. I choć kupców na nim niewielu, niewielu też odwiedzających to nadal czuje się tu specyficzną atmosferę. Jakież było moje zdziwienie, gdy ostatnio wędrując Targową zajrzałam na Bazar i usłyszałam dobrze mi znany z dzieciństwa głos: „Pyzy! Gorące pyzy!”

bazar11 warszawa.wyborcza.pl

Foto Arkadiusz Ścichocki AGENCJA GAZETA

 

2 thoughts on “Gorące pyzy czyli historia Bazaru Różyckiego

  1. Skaryszew to nie była wieś, tylko jurydyka założona na gruntach wsi Kamion. Jej nazwa pochodzi od nazwiska biskupa Skarszewskiego (stąd pierwotnie Skarszew). Jurydyka ta jako pierwsza na prawobrzeżu uzyskała prawa miejskie – siedem lat przed Pragą. “Skaryszew miasteczko obok Praga niedaleczko” pisał Jarzębski. Potem stała się dzielnicą Warszawy w ramach cyrkułu Praga (VII, VIII, XII). Została zniszczona przez wyburzenia napoleońskie. Trzeba przywrócić tę nazwę na właściwe miejsce: dzielnica buduje się od nowa.

Leave a comment