Królowa bez korony zwana wielką rządziochą

W dziejach Polski przewinęło się wiele kobiet, które na trwałe zapisały się na kartach naszej historii. Niektóre z nich odznaczały się ponadprzeciętną inteligencją i mądrością, miały wpływ na losy kraju, inne słynęły z dobroczynności, były fundatorkami obiektów sakralnych i świeckich, budowały wspaniałe rezydencje, zakładały romantyczne ogrody ale były też takie niewiasty, którym sławę przysporzyły ekscentryzm, przebiegłość, spryt i uwikłanie w intrygi. Jedne budziły podziw i szacunek, poczynania innych były tematem plotek na królewskich, książęcych, magnackich i szlacheckich dworach.

Kilka takich nietuzinkowych dam przedstawię wam w tej i kolejnych opowieściach. Wszystkie te damy były w jakiś sposób powiązane z Warszawą a cały ten cykl opowieści zatytułowałam “Rzeczpospolita damska”.

Elżbieta Sieniawska. Portret z ok. 1720 roku. Autor Louis de Silvestre namalowanym ok. 1720 roku

Na początek królowa bez korony zwana wielką rządziochą, a mowa tu o Elżbiecie Helenie Sieniawskiej, kobiecie która na przełomie XVII i XVIII wieku odegrała znaczącą rolę. Była szanowana nie tylko na polskim dworze ale z jej zdaniem liczyli się możni niemal w całej Europie. Była powierniczką i przyjaciółką królowej Marii Kazimiery Sobieskiej. Do grona jej przyjaciół należeli też car Rosji Piotr I, Fryderyk August  (późniejszy król Polski August II Mocny), węgierski książę Franciszek Rakoczy a i na francuskim dworze Ludwika XIV była osobą mile widzianą. Dzięki tak rozległym znajomościom Sieniawska zyskała miano najważniejszej statystki w Polsce. Mianem statysty określano wówczas osobę umożliwiającą kontakty z koronowanymi głowami i pośredniczącą w rozgrywkach politycznych. Dobrze było żyć w przyjaźni z naszą wielką rządziochą, bo gdy jej ktoś nadepnął na przysłowiowy odcisk stawała się groźną przeciwniczką. Do tego wszystkiego Sieniawska uchodziła za jedną z najbogatszych kobiet w osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej. Kiedy do bogactwa dodamy mądrość, inteligencję, wszechstronne wykształcenie, hojność, urodę i powab to powstanie nam ideał. I ten ideał nazywał się właśnie Elżbieta Helena z Lubomirskich Sieniawska.

Była ona jedyną córką jednego z najwybitniejszych i najbogatszych przedstawicieli magnaterii w siedemnastowiecznej Polsce, marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego i Zofii Opalińskiej, która również wywodziła się ze znamienitego rodu. Ojciec naszej bohaterki, pan na Łańcucie, Wiśniczu i Jazdowie, nazywany „polskim Salomonem” słynął z miłości do sztuki i mądrych ksiąg. Sam również chwytał za pióro, tworząc dramaty i poezję. Dbał o odziedziczone po przodkach posiadłości i pomnażał je o nowe. W Warszawie mamy kilka obiektów, które pozostawił nam po sobie „polski Salomon”. To kościół i klasztor bernardynów na Czerniakowie, Ermitaż w Łazienkach i chyba najbardziej znany, choć później przebudowany przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Pałac na Wyspie, który wcześniej był okazałym pawilonem kąpielowym właśnie Stanisława Herakliusza Lubomirskiego.

Stanisław Herakliusz Lubomirski

Matka, Zofia z Opalińskich, w posagu ślubnym wniosła między innymi włości w Końskowoli i prawdopodobnie właśnie tu, choć niektóre źródła podają, że w Wiśniczu, w roku 1669 lub 70 urodziła córkę, Elżbietę Helenę, nazywaną w dzieciństwie Bietką. Pierwsze lata swojego życia Bietka spędziła w końskowolskiej rezydencji pod troskliwą opieką matki. Niestety sielankowe dzieciństwo przerwała przedwczesna śmierć rodzicielki. Od około piątego roku życia małą Bietką zajmował się ojciec. Przebywała na zamku w Wiśniczu, często odwiedzała też rezydującego w Rzeszowie stryja Hieronima Augustyna Lubomirskiego. Dwory obu braci Lubomirskich słynęły z nie tylko z bogatego życia towarzyskiego ale też jako miejsca, w których zapadały ważne dla kraju decyzje polityczne. Miało to zapewne duży wpływ na ukształtowanie osobowości naszej przyszłej królowej bez korony.

Portret kilkuletniej Elżbiety Lubomirskiej, późniejszej pani Sieniawskiej

Ojciec zadbał o wszechstronne wykształcenie swojej ukochanej córki. Niebagatelną rolę w wychowaniu Elżbiety odegrała też królowa Maria Kazimiera Sobieska. W wieku około trzynastu lat panna Lubomirska trafiła na królewski dwór Marysieńki i stała się jej ulubioną dwórką. Choć królowa była o wiele lat starsza od swojej dwórki, nie przeszkadzało to po pewnym czasie nawiązać obu damom przyjaźni, która przetrwała długie lata. Te dobre stosunki zostały później trochę ochłodzone z powodu pewnego przywileju a był to przywilej taboretu, jakim obdarzył Elżbietę Sieniawską król Francji Ludwik XIV.W obecności „króla słońce” wszystkie damy, niezależnie od zajmowanych dworskich pozycji, musiały stać. Tylko nieliczne, te ze specjalnym przywilejem mogły zasiąść obok króla. Maria Kazimiera, choć wywodziła się z francuskiego hrabiowskiego rodu d’Arquin i była polską królową, nie dostąpiła tego zaszczytu a Sieniawska owszem, z czym Mrysieńka nie bardzo mogła się pogodzić.

W młodzieńczych latach nasza bohaterka była posyłana przez ojca na europejskie dwory. Gościła między innymi w Wiedniu i Wersalu, gdzie poznawała koronowane głowy, późniejszych pretendentów do tronów oraz zaznajamiała się z etykietą dworską. Nawiązywała liczne kontakty, zgłębiała tajemnice polityki i rządzenia. Jak już wspomniałam – bogata, wykształcona, inteligentna, błyskotliwa i urodziwa łatwo zyskiwała sympatię i była, nie ma co ukrywać, doskonałą partią na żonę, dlatego pretendentów do ręki marszałkówny było wielu. Pośród nich o ożenek z Elżbietą Heleną Lubomirską starał się nawet infant Portugalii, Manuel. Na męża dla swojej ukochanej córki, Stanisław Herakliusz wybrał jednak wojewodę bełskiego Adama Mikołaja Sieniawskiego herbu Leliwa, późniejszego hetmana wielkiego koronnego i kasztelana krakowskiego, pana na włościach leżących na wschodnich krańcach Rzeczypospolitej w Brzeżanach (obecnie miasto na Ukrainie w obwodzie tarnopolskim).

Adam Mikołaj Sieniawski na portrecie nieznanego malarza

Ślub odbył się w 1687 w Warszawie w kościele pijarów. Nasza Bietka była wówczas pomiędzy siedemnastą i osiemnastą wiosną swego życia, pan młody miał dwadzieścia jeden lat. Po weselu, które marszałek Lubomirski wyprawił młodej parze na zamku w Jazdowie, małżonkowie udali się do majątku w Brzeżanach. I tu rozpoczęło się wspólne życie codzienne młodych małżonków Sieniawskich, a jak ono wyglądało, ilustruje cytat z książki Hanny Muszyńskiej-Hoffmanowej „Panie na Wilanowie”: „Pan Adam pił w godnej sobie kompanii. Pani Elżbieta (tak kazała się nazywać, a zaniechać panieńskiej Bietki) w przytomności fraucymeru górnego kapinkę muzykowała, troszka, uczciwszy uszy, plotkowała, a najwięcej się nudziła”.

Elżbieta Sieniawska na portrecie Adama Manyoki

Czasami tę nudę przerywały wizyty zacnych gości, bo młoda pani Sieniawska i samą parę królewską, państwa Sobieskich u siebie podejmowała. Pewnego razu majątek w Brzeżanach odwiedził Jan Stanisław Jabłonowski, dawna młodzieńcza miłość Bietki. I stało się, uczucie odżyło i młoda żona w romans się wdała. A jak się potem okazało romansować Elżbieta Sieniawska wręcz uwielbiała. Ten pierwszy romans o mały włos nie doprowadził do rozpadu małżeństwa Sieniawskich. Nie wiadomo jak by sprawa się zakończyła, gdyby nie wstawiennictwo u rozgniewanego, zdradzonego męża samej królowej Marii Kazimiery i teścia, marszałka Lubomirskiego. Sprawa została wyciszona, małżonkowie chyba się na dobre pogodzili, bo niedługo potem na świat przyszło ich jedyne dziecko, córka Maria Zofia, późniejsza pani Denhoffowa a następnie Czartoryska. Tylko tak naprawdę nie było pewności czy narodzone dziecię było na pewno Adama Mikołaja, bo w tym czasie Elżbieta wdała się w kolejny romans z królewiczem Aleksandrem Sobieskim zwanym Minonkiem. Na szczęście Sieniawski uszczęśliwiony sukcesorką Sieniawszczyzny prawdy nie dochodził. I tak już pozostało.

Jan Stanisław Jabłonowski – portret Adama Manyoki

Prawdopodobnie wojewoda bełski Adam Sieniawski szybko zorientował się, jak wiele może stracić rozstając się z żoną, bo w sumie to jej staraniom zawdzięczał swoją błyskawiczną karierę. W 1702 roku uzyskał tytuł hetmana polnego, w 1705 hetmana wielkiego koronnego i w końcu w roku 1710 został kasztelanem krakowskim, a to był jeden z najważniejszych urzędów w Rzeczypospolitej. I jak tu pozbyć się żony, która choć zdradza o pozycję męża dba jak mało kto inny.

Portret Marii Zofii z domu Sieniawskiej

Kiedy Sieniawscy urządzili swojej jedynej córce chrzciny, Elżbieta postarała się o odpowiednich chrzestnych. Marię Zofię do chrztu podawali car Rosji Piotr I, węgierski książę Franciszek Rakoczy i król Polski August II Mocny. Warto tu dodać, że Franciszek Rakoczy był też kochankiem pani Sieniawskiej. Z królem Augustem Elżbietę łączyła jedynie przyjaźń, choć nasz „Mocny” władca, słynący z wielbienia wielu kobiet i liczył na coś więcej, to od Sieniawskiej dostał kosza. Ta stwierdziła, że nie będzie się wdawać w romans z królem, bo nie lubi tłoku w sypialni.

O Elżbiecie Sieniawskiej, od czasu objęcia przez jej męża urzędu kasztelana krakowskiego, nazywanej panią kasztelanową mawiano, że gdzie nie pojechała tam spała we własnym łóżku. A podróżowała często, odwiedzając swoje posiadłości, których w Rzeczypospolitej miała wiele. Do Sieniawskich należały dobra w Małopolsce, na Mazowszu, na Podolu, Lubelszczyźnie i leżącej na południowo-wschodnich krańcach Rzeczypospolitej Rusi Czerwonej a wszystkimi nimi Elżbieta sprawnie zarządzała. W 1712 roku Adam Sieniawski nabył posiadłość w Warszawie, przy Krakowskim Przedmieściu – pałac wzniesiony kilka lat wcześniej dla biskupa Michała Radziejowskiego. Ten pałac później odziedziczyła córka Maria Zofia, będąca już wtedy żoną Augusta Czartoryskiego. Następnie pałac należał do rodzin Czapskich, Małachowskich, Krasińskich a obecnie jest siedzibą Akademii Sztuk Pięknych.

Na portrecie siedzą Elżbieta i Adam Sieniawscy a stoi ich córka Maria Zofia i jej pierwszy małżonek Stanisław Denhoff. Kolekcja wilanowska

Przysłowiowym oczkiem w głowie pani Sieniawskiej była dawna rezydencja królewska Pałac w Wilanowie, który Elżbieta kupiła od królewicza Konstantego Sobieskiego w 1720 roku. Warto tu przypomnieć, że rezydencja wilanowska w momencie kupna wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Pałac Sobieskich składał się z jednego głównego korpusu, tego znajdującego się na wprost bramy. Dwa boczne skrzydła zostały dobudowane z inicjatywy wielkiej rządziochy. Sieniawska nie tylko rozbudowała dawną królewską rezydencję ale także ją wyremontowała i uporządkowała, co pochłonęło niemało nakładów, bo po śmierci króla Jana, kiedy pałacem zarządzali jego synowie Konstanty i Aleksander mocno on podupadł. Nowa pani na Wilanowie tak zadbała o rezydencję, że ta odzyskała swój dawny blask i stała się jedną z piękniejszych w Europie. Kusiła swym blaskiem do tego stopnia, że nabyć ją zapragnął sam król August II Mocny. Im bardziej król pragnął kupić wilanowski pałac, tym bardziej Elżbieta Sieniawska sprzedać go nie chciała. Marzenia naszego władcy po części spełniła dopiero córka Elżbiety, Zofia, która po śmierci matki pałac odziedziczyła. W roku 1730 Zofia Czartoryska wydzierżawiła dożywotnio dobra wilanowskie Augustowi II. Król niedługo cieszył się wymarzoną rezydencją, bo trzy lata później zmarł.

Pałac w Wilanowie współcześnie

Pani kasztelanowa Sieniawska była też fundatorką wielu kościołów i klasztorów. Na przykład w Warszawie ufundowała kościół dla sióstr wizytek przy Krakowskim Przedmieściu, ten który stoi tam do dzisiaj a we Lwowie kościół kapucynów. Przebudowywała i remontowała zamki i pałace we wszystkich swoich posiadłościach. Szczególnym sentymentem poza Wilanowem darzyła też pałac w Puławach, który również zawdzięczał Sieniawskiej generalną przebudowę.

Elżbieta Sieniawska jako Flora. Fragment wilanowskiego fresku autorstwa Giuseppe Rossiego

A jak odpoczywała nasza bohaterka? Odpowiedzią na to pytanie jest cytat z artykułu Krystyny Stasiewicz „Herod baba Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska”:

„Zmęczenie, głównie psychiczne, zmuszało magnatkę do krótkich odpoczynków. Zdobywała się na wyjazd do Końskowoli albo do Laszek koło Lwowa, gdzie podziwiała wiosenne dywany fioletowych fiołków w ogrodach. Dbała o higienę. Często brała kąpiele w wannie. Lubiła muzykę, taniec, dlatego też utrzymywała dworską kapelę. Miała zainteresowania bibliofilskie. Książki kupowała w Polsce, a także przez pośredników w Paryżu, Londynie, Amsterdamie. Miała żywą zabawkę, karła Grondkowskiego. Ale nade wszystko lubiła polowania. Utrzymywała kosztowną sforę chartów, doskonale jeździła konno i celnie strzelała. Miała kilka stadnin koni znanych w Rzeczpospolitej. Kupowała rumaki na Krymie i w Konstantynopolu.”

Elżbieta Sieniawska jako Minerwa. Autor nieznany. Obraz w kolekcji wilanowskiej

Co jeszcze wypełniało życie Elżbiety Sieniawskiej? Uwielbiała pisać listy, wysyłać i przyjmować posłańców ale chyba najbardziej lubiła mieszać się do polityki. Jako wielka rządziocha chciała mieć wpływ na wszystko i wszystkich, a umożliwiała jej to pozycja społeczna i temperament. Swoim poplecznikom i wiernym współpracownikom ułatwiała zdobywanie zaszczytnych tytułów i wspierała w rozwoju ich karier. Będąc w dobrych układach z dworem francuskim popierała księcia Franciszka de Conti jako kandydata do polskiego tronu. Pomagała księciu Franciszkowi Rakoczemu i powstańcom węgierskim, zapewniając im wstawiennictwo swego małżonka i udzielając schronienia w rodzinnym majątku w Brzeżanach. Choć nie darzyła wielką sympatią dworu saskiego to jednak dbała o dobre układy z Augustem II, co nie przeszkadzało jej być jednocześnie w dobrych stosunkach z przeciwnym królowi obozem prorosyjskim i szwedzkim.

Jeśli czegoś nie udało się pani kasztelanowej załatwić po dobroci to chętnie przeprowadzała procesami sądowymi, w których osobiście reprezentowała swoje interesy. Była postrachem nie tylko dla przeciwnej strony ale też dla sędziów. Wychodziła z założenia że „sąd sądem a sprawiedliwość musi być po jej stronie”.

Pani kasztelanowa owdowiała w 1726 roku. Burzliwy związek państwa Sieniawskich trwał aż czterdzieści lat. Elżbieta pochowała swojego męża w kościele w Brzeżanach. Sama odeszła z tego świata trzy lata później. Zmarła nagle 21 marca 1729 roku w Oleszycach w jednym ze swoich zamków. Córka postanowiła pochować matkę w Brzeżanach, u boku ojca. I w ten sposób po śmierci powróciła nasza wielka rządziocha do miejsca, którego za życia zbytnio nie lubiła. Łaskawy los nad nią jednak nadal czuwał. Z biegiem lat zamek w Brzeżanach, dawniej zwany „kresowym Wawelem” popadł w ruinę. W 1920 roku, w czasie wojny polsko-bolszewickiej zabrano stamtąd szczątki małżonków Sieniawskich i przewieziono do Krakowa a następnie złożono je w kryptach zamku w Pieskowej Skale. I spoczywają tam to dziś.

Zamek w Pieskowej Skale

Więcej informacji dotyczących naszej bohaterki można znaleźć na stronach Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. W bieżącym, 2020 roku, mija dokładnie trzysta lat od kiedy Elżbieta Sieniawska stała się “Panią na Wilanowie” i z tej okazji Muzeum przygotowało wiele ciekawych publikacji. Są dostępne tu:

https://www.wilanow-palac.pl/wydarzenia/wystawy/elzbieta_sieniawska_krolowa_bez_korony

Zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą z Wikipedii.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s