Czy pamiętacie z dzieciństwa takie wierszyki:
„Nie rusz, Andziu, tego kwiatka, Róża kole”– rzekła matka. Andzia mamy nie słuchała, Ukuła się i płakała.
Czy też:
Tadzio domki z kart budował, Kazio coraz to dmuchnął i pod stół się schował. „Wiesz, Kaziu – rzekł braciszek – co ja teraz zrobię? Schowam karty do szuflady i dmuchajże sobie!”
Albo:
Zwierzątkom dokuczać to bardzo zła wada. I piesek ma czucie, choć o tym nie gada. Kto z pieskiem się drażni, ciągnie go za uszko, To bardzo niedobre musi mieć serduszko.
I w końcu:
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku. I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku?!”(…)
Te urocze wierszyki wyszły spod pióra Stanisława Jachowicza, uważanego za twórcę polskiej literatury dziecięcej. Wspaniały dziewiętnastowieczny bajkopisarz, autor wielu zakończonych morałem wierszyków dla dzieci a także pedagog, społecznik i opiekun sierot, dziś został nieco zapomniany. A pewnie niemal każde polskie dziecko, i to małe i to większe, zna bajkę o „Chorym panu kotku”. Bajkę znamy, tylko mało kto pamięta, że napisał ją właśnie Stanisław Jachowicz, autor który swoje dorosłe życie związał z Warszawą. Został też pochowany w naszym mieście. Spoczywa na Starych Powązkach w Alei Katakumbowej. Jego, niestety mocno zaniedbany nagrobek, z wizerunkiem bajkopisarza, często mijamy, nie pamiętając, jak zacny człowiek tu spoczywa. A słowa zapisane w kamiennym nagrobku, choć trochę zatarte, mówią o nim wiele:
CZYSTY ŻYCIEM CO GO WIODŁO, WŚRÓD BURZ ŚWIATA I ZIEMI, CHRYSTUSOWE PRZYJĄŁ GODŁO OJCA WSZYSTKICH BIEDNYCH DZIECI.
Dalej możemy przeczytać: STANISŁAWOWI JACHOWICZOWI OPIEKUNOWI SIEROT RODACY
JEGO RODZINĄ BYŁ KRAJ CAŁY, JEGO DZIEĆMI WSZYSTKIE DZIECI POLSKIE, JEGO DOBREM BYŁO DOBRO BRACI BIEDNIESZEY, ON SIĘ USZCZĘŚLIWIAŁ SZCZĘŚCIEM DRUGICH.
Chciałabym co nieco przypomnieć, wydobyć z zapomnienia dokonania tego wspaniałego człowieka, który całe swoje życie poświęcił dzieciom, szczególnie warszawskim.

Foto z Wikimedii Commons
Jachowicz urodził się w 1796 roku we wsi Dzików (obecnie dzielnica Tarnobrzega) w szlacheckiej rodzinie. Osierocony przez ojca we wczesnym dzieciństwie wychowywany był w surowej atmosferze, twardą ręką matki. Matczyna surowość polegała między innymi na zakazie zabaw z rówieśnikami. Dorastał więc mały Stanisław w towarzystwie dorosłych, tęskniąc z pewnością za dziecięcymi swawolami. Kiedy skończył osiem lat matka wysłała go do szkoły pijarów w oddalonym od domu o kilkadziesiąt kilometrów Rzeszowie. Później naukę kontynuował w gimnazjum w Stanisławowie (dziś Iwano-Frankiwsk na Ukrainie). Następnie studiował filozofię na Uniwersytecie Lwowskim.
Po studiach, w 1818 roku, zamieszkał w Warszawie. Zatrudniony został na stanowisku kancelisty w Prokuratorii Generalnej Królestwa Polskiego. Niestety intratną posadą nie cieszył się długo. Jachowicz zaangażował się w działalność Związku Wolnych Polaków, co władze carskie szybko wytropiły i wydały mu zakaz obejmowania jakichkolwiek posad w urzędach państwowych. Został więc nauczycielem języka polskiego na prywatnych stancjach i w mieszczańskich domach.

Foto z Wikimedii Commons
W tym okresie, być może z tęsknoty za radosnym dzieciństwem, którego praktycznie nie doświadczył, poświęcił się twórczości dla najmłodszych. W 1824 roku wydał zbiór bajek i wierszy dla dzieci „Bajki i powiastki”. Dzieło to dedykował pamięci swojej matki a treści wielu jego wierszyków i bajek odwołują się do surowych metod wychowawczych: posłuszeństwa, pracowitości i uczciwości. Pisał też o dobroci dla ludzi i zwierząt, piętnując jakąkolwiek wyrządzaną im krzywdę.

Foto z Wikimedii Commons
Jachowicz w swojej twórczości posługiwał się niezwykle prostym, zrozumiałym dla dzieci językiem:
Język dziecięcy, toć już rzecz nie nowa,
Jest to oddzielna, rzewna serca mowa.
U nich świat inny i poezja inna —
Do ich serduszek podobną być winna.
Drobne serduszka, wyrazy zdrobniałe,
Dziatki tak lubią to wszystko, co małe.
W pierwszym wydaniu „Bajek i powiastek” było 58 utworów. W następnych latach ukazywały się kolejne wydania tego dzieła, w których przybywało nowych opowiastek. I tak w wydaniu piątym, w 1829 roku były ich już 113.

Foto z Wikimedii Commons
Poza pisaniem i pracą jako nauczyciel Jachowicz zajmował się także opieką społeczną nad biednymi dziećmi i sierotami. Pełnił obowiązki dyrektora Instytutu dla Moralnie Zaniedbanych Dzieci a po jego rozwiązaniu w 1832 roku został aktywnie działającym członkiem Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Intensywnie prowadził zbiórki funduszy na rzecz sierocińców i ochronek dla dzieci. Był inicjatorem wprowadzenia w nich nauki rzemiosła, co miało pomóc wychowankom w późniejszym usamodzielnieniu się i znalezieniu pracy. Dochody z kolejnych wydań swoich „Bajek i powiastek” przeznaczał w dużej mierze na cele dobroczynne.
Dzięki jego ogromnemu zaangażowaniu i współfinansowaniu wybudowano w Warszawie nowy sierociniec. „Dom sierot i ochrony małych dzieci” stanął w 1842 roku na rogu Nowego Światu i Drogi Jerozolimskiej (taką nazwę miały wówczas Aleje Jerozolimskie) w miejscu gdzie stoi dawna siedziba Komitetu Centralnego PZPR obecnie Centrum Finansowo-Bankowe. Sierociniec znajdował się w tym miejscu przez około trzydzieści lat. Po 1870 roku został przeniesiony na ulicę Freta do klasztoru dominikanów, gdzie funkcjonował do 1944 roku. Jego poprzednią lokalizację zajęła Straż Ogniowa. Kamienica na rogu Nowego Światu i Drogi Jerozolimskiej przetrwała II wojnę światową i została rozebrana pod budowę Domu Partii.
Stanisław Jachowicz był dwukrotnie żonaty. Pierwszą żonę i nowonarodzonego syna stracił już w drugim roku małżeństwa. Potem poślubił Antoninę z domu Ośmiałowską, która również była pisarką literatury dziecięcej. Wspólnie wychowywali swoich synów Eryka i Rudolfa oraz czwórkę dzieci zmarłej siostry pani Antoniny. Pod koniec życia Stanisław Jachowicz utracił nie tylko siły ale co gorsze i wzrok. Przyjaciele literaci i uczniowie tego wspaniałego pedagoga, chcący go wspomóc finansowo, wydali dedykowane Jachowiczowi pismo zbiorowe zatytułowane „Wieniec”, które publikowane było w tomach. Pierwszy tom ukazał się na 61. urodziny bajkopisarza w kwietniu 1857 roku. Niestety w wigilię Bożego Narodzenia tego samego roku Stanisław Jachowicz zmarł.
Twórca polskiej literatury dziecięcej Stanisław Jachowicz został dość skromnie upamiętniony w naszym mieście. Poza wspomnianym nagrobkiem na Starych Powązkach, w Parku Ujazdowskim w 1930 roku odsłonięto kamień pamiątkowy poświęcony naszemu bohaterowi. Widnieje na nim napis: Pamięci Stanisława Jachowicza miłującego dzieci bajkopisarza poświęcona została ta tablica w Parku Ujazdowskim przez Zarząd M.St. Warszawy w 1930 roku
W kościele św. Antoniego Padewskiego przy ulicy Senatorskiej a dokładnie w jego krużgankach, znajdziemy tablicę epitafijną poświęconą pamięci Stanisława Jachowicza. Szkoła Podstawowa nr 124 w Wawrze od 1930 roku (wówczas była to Szkoła nr 2 w Falenicy) nosi imię naszego bajkopisarza. Jest też on patronem jednej z ulic dzielnicy Wawer.
A może by tak wziąć przykład z dzieci, uczniów z Kalisza, które w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, pisząc list do „Płomyczka”, zainicjowały zbiórkę pieniędzy na warszawski pomnik Marii Konopnickiej. Dzięki tej akcji autorka „Bajki o sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach” została uwieczniona w pomnikowej rzeźbie i stanęła w Ogrodzie Saskim. Bo czyż Stanisław Jachowicz, autor „Andzi”, „Chorego kotka”, „Tadeuszka” – tego co nawsadzał w butelkę muszek i wielu innych cudownych wierszyków, na których wychowało się wiele pokoleń polskich dzieci, nie zasłużył sobie w Warszawie na pomnik?