Zwyczaj pochówków serc królów, hetmanów, biskupów, artystów w miejscu innym niż ciało znany był w Polsce od wieków. Zmarli nieraz bardzo długo czekali na uroczystości pogrzebowe i żeby ciało przetrwało do pochówku, po usunięciu z niego wnętrzności, było balsamowane. Szczególną czcią darzono serce zmarłego, które chowano w miejscu wskazanym przez niego za życia lub w innym miejscu, z którym był związany. Często były to kościoły lub klasztory wcześniej fundowane przez nieboszczyka choć zdarzało się też zapisywanie serca w testamencie osobie bliskiej.
Pierwszy zanotowany na świecie przypadek oddzielnego pochówku serca miał miejsce już w roku 775 i dotyczył patrona Niemiec św. Bonifacego. W Polsce jako pierwsze oddzielnie spoczęło serce króla Władysława Jagiełły, które pozostało w Gródku (obecnie w granicach Ukrainy), tam gdzie monarcha zmarł w 1434r. Ciało króla zaś pochowano na Wawelu.
A gdzie w Warszawie znajdziemy serca słynnych Polaków? Chyba najbardziej znane miejsce to kościół św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, w którym spoczywają aż dwa.
Pierwszym z nich jest serce Fryderyka Chopina. Zatopione we francuskim koniaku przetrwało do naszych czasów w bardzo dobrym stanie, co potwierdziły przeprowadzone w 2014 roku badania. Zanim jednak serce Chopina trafiło do kościelnego filara przeszło długą i wyboistą drogę.
Przy łożu umierającego w paryskim mieszkaniu Fryderyka czuwała najstarsza siostra Ludwika Jędrzejewiczowa. To właśnie jej Chopin przekazał swoją ostatnią wolę, żeby jego serce trafiło do Polski. Czy kompozytor tak bardzo tęsknił za Ojczyzną? A może to obawa przed pozorną śmiercią, co w tamtych czasach zdarzało się dość często, skłoniła Chopina do takiej decyzji. Być może jedno i drugie ale tę tajemnicę Fryderyk zabrał ze sobą do grobu.

Ludwika Jędrzejewiczowa
Fryderyk Chopin zmarł 17 października 1849 roku. Po przeprowadzonej sekcji zwłok jego serce umieszczono w słoju wypełnionym koniakiem i wręczono Ludwice. Siostra naszego kompozytora wiele ryzykowała przekraczając granice Królestwa Polskiego z tak cenną kontrabandą. Podobno słój schowała pod własnym ubraniem, a było to w styczniu więc odzieży na sobie musiała mieć sporo. Po przybyciu do Warszawy serce brata Jędrzejewiczowa zaniosła do kościoła św. Krzyża. Dlaczego tu? To kościół parafialny rodziny Chopinów i jedna z najważniejszych świątyń w dziewiętnastowiecznej Warszawie. Księża jednak tak od razu tego daru nie przyjęli. Przez pierwsze pięć lat słój z sercem wybitnego Polaka stał gdzieś między bibelotami w domu Ludwiki. Dopiero około roku 1855 trafił do wspomnianego kościoła.
Księża nadal nie kwapili się z ekspozycją serca Chopina i schowali je w kościelnym magazynie. Co spowodowało taką nieprzychylność Kościoła? Zapewne paryski związek Fryderyka z rozwódką i skandalistką, pisarką George Sand. Kościół nie godził się na to, by serce jednego z jej kochanków zajmowało w świątyni honorowe miejsce. W końcu po trzydziestu latach od powrotu do Ojczyzny serce Fryderyka zajęło zacne miejsce w kościelnym filarze. Uroczyste odsłonięcie tablicy odbyło się w 1880 roku.
Ufundowana przez Warszawskie Towarzystwo Muzyczne tablica epitafijna, wykonana z marmuru kararyjskiego, zawiera napisy „Gdzie skarb twój, tam serce twoje” (cytat z Ewangelii św. Mateusza) oraz „Fryderykowi Chopinowi Rodacy”. W dolnej jej części widnieją daty urodzenia i śmierci kompozytora. Powyżej napisów umieszczono popiersie Fryderyka wykonane przez Leonardo Marconiego. Osobna skromna tabliczka zamyka miejsce pochówku serca. Znajduje się na niej napis: „Tu spoczywa serce Fryderyka Chopina” .
W czasie powstania warszawskiego serce Fryderyka odbyło jeszcze jedną podróż. Otóż przed wysadzeniem kościoła pewien niemiecki miłośnik muzyki Chopina przekazał je biskupowi Antoniemu Szlagowskiemu a on zawiózł ten skarb do własnej rezydencji w Milanówku. Po wojnie okazało się, że kościelny filar cudem ocalał więc serce mogło powrócić do jeszcze nie odbudowanej świątyni.
W dostępnych źródłach historycznych nie znalazłam informacji dlaczego i w jakich okolicznościach do kościoła św. Krzyża trafiło serce naszego noblisty Władysława Stanisława Reymonta. Pisarz zmarł w 1925 roku i został pochowany w Alei Zasłużonych na Starych Powązkach. Serce jego wmurowano w ten sam kościelny filar, co serce Chopina a tablicę epitafijną zaprojektował Zygmunt Otto. Może ktoś z zacnych Czytelników wie coś więcej na temat tej historii? Będę wdzięczna za każdą podpowiedź.
Kolejne serce znanego Polaka znajduje się w Zamku Królewskim. To serce Tadeusza Kościuszki. Zanim trafiło do zamkowej kaplicy przebyło długą drogę. Naczelnik powstania z 1794 roku pod koniec swojego życia mieszkał w Szwajcarii. Przyjaźnił się z rodziną Zeltnerów. Szczególną sympatią darzył młodziutką pannę Emilię. To właśnie jej Kościuszko zapisał w testamencie swoje serce.

Tadeusz Kościuszko
Po śmierci wodza w 1817 roku ciało jego spoczęło w podziemiach kościoła w Solurze w Szwajcarii a serce trafiło w ręce Emilii Zeltner. Ta po zamążpójściu zabrała je do swojego nowego domu najpierw w Mediolanie a potem w Vezzi. Natomiast rok po śmierci Kościuszki jego ciało przeniesiono na Wawel.
W 1885 roku serce Kościuszki przewieziono do Rapperswilu w Szwajcarii do polskiego muzeum historycznego. W końcu w roku 1927 urna dotarła do Warszawy i złożona została w Zamku Królewskim. We wrześniu 1939 roku serce Tadeusza Kościuszki rozpoczęło kolejną wędrówkę ku ocaleniu. Najpierw zostało ukryte w kościele św Jana. Po powstaniu warszawskim odnalezione w ruinach trafiło do kościoła pokarmelickiego przy Krakowskim Przedmieściu by ponownie powrócić do św. Jana już po odbudowie świątyni. Następnie w 1960 roku znalazło na chwilę schronienie w Muzeum Narodowym a trzy lata później powędrowało do Pałacu na Wyspie w Łazienkach.
Po odbudowie Zamku Królewskiego serce Tadeusza Kościuszki powróciło do zamkowej kaplicy i tym samym zakończyło swą długą wędrówkę.

Urna z sercem Tadeusza Kościuszki
Przy Krakowskim Przedmieściu w klasztorze sióstr wizytek znajduje się serce polskiej królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Do historii przeszła jako zacna, ambitna i energiczna królowa ale „nieco” znienawidzona przez szlachtę ponieważ zanadto mieszała się do polityki. Była żoną dwóch królów: Władysława IV a po jego śmierci Jana Kazimierza.

Ludwika Maria Gonzaga
\Królowa sprowadziła do Polski trzy zakony: księży misjonarzy, sióstr miłosierdzia oraz wizytek. Szczególnie bliskie jej sercu były siostry z Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny zwane wizytkami. Zakonnice zaproszone przez Ludwikę Marię do Warszawy otrzymały od niej i kościół i klasztor a dziś zgodnie z wolą królowej w klasztorze przechowują jej serce. Warto wspomnieć , że kościół wizytek ma jeszcze jedną pamiątkę po swojej królowej. W prezbiterium znajduje się dębowo-hebanowe tabernakulum z 1654 roku ufundowane przez Ludwikę Marię Gonzagę.

Wnętrze kościoła Wizytek. W prezbiterium tabernakulum z 1654 roku. Foto z Wikipedii
Kolejne dwa serca spoczywają ukryte w ścianie kościoła pokamedulskiego na Bielanach. To serca króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i jego matki Gryzeldy z Zamoyskich, siostry Jana Sobiepana Zamoyskiego (pierwszego męża Marii Kazimiery później Sobieskiej).

Michał Korybut Wiśniowiecki

Gryzelda z Zamoyskich Wiśniowiecka
Król Wiśniowiecki nie zapisał się chlubnie na kartach naszej historii. Może to i dobrze, że panował tylko niespełna cztery lata. Zmarł w roku 1672 w wieku zaledwie 33 lat a przyczyną jego śmierci było przejedzenie. Tak, tak, w jedzeniu i piciu ten władca nie miał umiaru. Ciało króla pochowano na Wawelu, jego serce i serce matki, zmarłej rok wcześniej, złożono w kościele na Bielanach a królewskie wnętrzności wmurowano w ścianę lwowskiej katedry. Nic co królewskie nie mogło przepaść bez pamięci.
Skoro o królewskich wnętrznościach mowa, to wspomnę, że w Warszawie też mamy takowe. Otóż w kościele kapucynów przy Miodowej spoczywają w sarkofagu wnętrzności Augusta II Mocnego. Nie leżą tu w samotności ale obok serca wielkiego polskiego króla Jana III Sobieskiego.

Sarkofag ze szczątkami Augusta II Mocnego
Kościół zakonny kapucynów pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, ufundował Jan III Sobieski jako wotum dziękczynne za odsiecz Wiednia. To właśnie tu było pierwsze miejsce pochówku ciała i serca króla Jana. Później też jego żony królowej Marysieńki, która już po śmierci dołączyła w tajemniczych okolicznościach do swego męża. Pośmiertne perypetie ciał Jana III i Marii Sobieskich są tak ciekawe, że zasługują na osobny opis. Jedno jest pewne – obecnie król z królową spoczywają na Wawelu a serce króla zostało w Warszawie.
Na Starym Mieście pogrzebane są jeszcze trzy książęco-królewskie serca. Te znajdują się gdzieś w gruzach pod posadzką kościoła Matki Boskiej Łaskawej. To kościół przy ulicy Świętojańskiej sąsiadujący z Archikatedrą św. Jana, należący do zakonu jezuitów, których usadowił tu Zygmunt III Waza. Sam król prawdopodobnie nie kazał się rozczłonkować po śmierci i chyba w całości trafił na Wawel a w Warszawie zostało serce jego ukochanej żony Konstancji i syna księcia Ferdynanda. Nieco później dołączyło do nich też serce królowej Cecylii Renaty, pierwszej żony Władysława IV Wazy. W czasie powstania warszawskiego kościół był doszczętnie zniszczony a nową świątynię wzniesiono na gruzach tej pierwszej.
Było w Warszawie jeszcze serce Karola Szymanowskiego, które miało trafić do kościoła św. Krzyża w sąsiedztwo serc Chopina i Reymonta. Nie zdążono dla niego przygotować miejsca. Prace przerwała II wojna a serce kompozytora spłonęło w powstaniu.
Różne losy spotykały serca wyjęte z ciał zmarłych. Jedne od razu chowano w miejscach, gdzie są do dzisiaj, inne wędrowały po świecie a jeszcze inne przepadły na zawsze. Niezwykle intrygujące są okoliczności zniknięcia serca naszej wielkiej królowej Bony Sforzy, żony Zygmunta Starego. Bona zmarła w Bari w 1557 roku. Podczas balsamowania ciała wyjęto wnętrzności, w tym serce i ułożono w jakimś naczyniu. Naczynie miał zanieść do zamkowej kaplicy pewien służący, który z rozpaczy po śmierci swej pani nadużył winnego trunku i idąc potknął się biedaczek. Zawartość naczynia wypadła na posadzkę. Natychmiast zainteresował się nią pies, który podążał za swym panem. Tak to serce Bony Sforzy przepadło bezpowrotnie.
Jeśli zainteresował Was temat grobów serc, to odsyłam do lektury książki, z której korzystałam pisząc ten tekst – „Poczet serc polskich”. Autorom, Mieczysławowi Czumie i Leszkowi Mazanowi udało się opisać losy ponad stu słynnych serc.