Czy pamiętacie warszawskie trolejbusy? Takie pojazdy będące skrzyżowaniem autobusu z tramwajem. Jeździły one na kołach, po jezdni, ale korzystały ze specjalnej trakcji elektrycznej, rozpiętej wysoko na słupach. W przeciwieństwie do autobusów typu Jelcz czy później Berliet, których silniki warczały jak szalone, w trolejbusie panowała błoga cisza. Można było poczytać lub spokojnie poplotkować a co najważniejsze – wszechobecnych w naszym mieście spalin nie wdychać.
Nazwa tego pojazdu pochodzi z języka angielskiego – „trolley” to wózek z dodatkiem „bus” (omnibus – dla wszystkich) a więc wózek dla wszystkich. Pierwsze takie wózki wyjechały w 1882r na ulice Berlina. W Polsce pojawiły się w Poznaniu w 1930r a w Warszawie dopiero po drugiej wojnie.
W 1946r Warszawa otrzymała w darze od Związku Radzieckiego 30 trolejbusów. 23 z nich były sprawne i mogły wyjechać na ulice miasta przygotowaną trasą. Pozostałe wymagały napraw i remontów by móc dołączyć do taboru jeżdżącego. Pierwsza linia A kursowała od placu Unii Lubelskiej do ulicy Trębackiej a druga B od pl. Zwycięstwa (Piłsudskiego) do Łazienek Królewskich Aleją Stalina (to z kolei Ujazdowskie) i potem do ulicy Łazienkowskiej, gdzie mieściła się zajezdnia dla tych urokliwych pojazdów. W latach 60-tych ubiegłego wieku linii było już 10 i jeździło na nich 127 wozów. Ulubiony środek transportu wielu warszawiaków nazywany był pieszczotliwie trajlusiami.
Początkowo linie trolejbusowe oznaczone były dużymi literami A, B, C a później cyframi 51, 52, 53 itd. Po ulicach Warszawy jeździły wozy radzieckie, polskie Jelcze, francuskie Berliety czy szwajcarskie Saurery. Wszystkim zdarzały się małe wpadki. Otóż pałąki łączące pojazd z siecią trakcyjną miały to do siebie, że od czasu do czasu spadały. Wówczas pojazd stawał, pan kierowca za pomocą specjalnych lin mocował pałąki na miejscu a pasażerowie grzecznie czekali.
1 czerwca 1983r otwarto jedyną trolejbusową linię podmiejską do Piaseczna. Trolejbus nr 51 miał ułatwić dojazd pracownikom fabryki kolorowych kineskopów POLKOLOR. Z Dworca Południowego w Warszawie ulicą Puławską przez Mysiadło prosto do Piaseczna jeździły trajlusie aż do 1995r i cieszyły się taką popularnością, że trzeba było je wydłużyć. Doczepiano do nich specjalne przyczepy. Z chwilą oddania metra warszawskiego linia ta została zlikwidowana. Ostatnim dniem kursowania trolejbusów w Warszawie był 31 sierpnia 1995r. Trakcję wzdłuż ulicy Puławskiej rozbierano jeszcze do 2008r.
Warszawski tabor trolejbusowy został przekazany do Lublina, gdzie jeździ do dziś. Miłośników przejażdżki tym środkiem lokomocji czeka więc podróż do Lublina. Można również udać się do Gdyni, gdzie funkcjonuje najdłuższa w Polsce linia trolejbusowa o długości 41 km lub do Tychów. W Tychach jeżdżą najnowocześniejsze wozy trolejbusowe marki Solaris.
Miłośnicy trajlusia w Warszawie mogą sobie jedynie zanucić: „i tylko koni, tylko koni, tylko koni, żal” – tych mechaniczno-elektrycznych oczywiście. A trolejbusowa podstacja elektryczna na Ursynowie wciąż stoi. Może więc warto…?