Mamy w Stolicy wiele miejsc pamięci poświęconych byłym prezydentom Stanów Zjednoczonych. Pierwszy z nich, Jerzy Waszyngton ma w Warszawie pomnik, rondo i aleję nazwaną swoim imieniem. Żoliborski plac nosi imię 28. prezydenta Thomasa W. Wilsona. Herbert Hoover jest patronem skweru przy Krakowskim Przedmieściu a Ronald Regan otrzymał niedawno pomnik w Alejach Ujazdowskich nie opodal ambasady USA. Wszystko to, ma się rozumieć, dowody sympatii i wdzięczności dla Stanów Zjednoczonych za okazywaną pomoc przy tworzeniu niepodległej Polski.
W okresie międzywojennym wdzięczność ta miała jeszcze szersze oblicze. Otóż 29 października 1922r, w miejscu obecnej restauracji przy skwerze Hoovera, odsłonięto Pomnik Wdzięczności Ameryce. Było to podziękowanie polskiego społeczeństwa i rządu za pozytywne stanowisko w sprawie odzyskania niepodległości i pomoc udzieloną Polsce po I wojnie światowej. Szczególne podziękowania skierowane były do Amerykańskiej Administracji Pomocy, której dyrektorem był Herbert Hoover.
Pomnik zaprojektował i wykonał osobiście sam mistrz Xawery Dunikowski – jeden z najwybitniejszych rzeźbiarzy pierwszej połowy XX wieku. Monument przedstawiał dwie kobiety stojące do siebie tyłem, trzymające na swych barkach małe dzieci. Postacie ustawione były w wielkiej misie fontanny, którą zaprojektował Zdzisław Kalinowski.
O gustach się podobno nie dyskutuje, ale co tu ukrywać, Pomnik Wdzięczności Ameryce delikatnie mówiąc, nie wzbudzał zachwytu mieszkańców Warszawy a ówczesna prasa tak go opisywała: ”Niewtajemniczona publiczność łamie sobie głowę, co mają oznaczać te dwie jakby Egipcjanki żonglujące w górze niemowlętami. Jedna z nich stara się nawet rzucić dzieckiem w dal, jak dyskiem.” I jeszcze jeden cytat: „Niewiasta na podstawie w jakimś nadmiernym wysiłku naprzód, żongluje ramionami nad głową. Zainteresowany widz zbliża się i zaczyna rozumieć ten trud: barki postaci uginają się pod ciężkim płaszczem z czerwonego kamienia, a ona stara się utrzymać równowagę, żeby nie upuścić dwojga małych dzieci. Zachodzimy z boku i pojmujemy tragiczne położenie damy pomnikowej, z tyłu podkradła się zupełnie blisko druga kobieta i obdarza ją gwałtem trzecim dzieckiem. Embarras de richesse! (kłopot z powodu obfitości) Istna ochronka!”.
Krytyka prasowa była w miarę delikatna dla pomnika. Niestety lud Warszawy posunął się dalej w ocenie, mawiając o tym co widzi w sposób bezpośredni: „Z przodu cyce, z tyłu cyce, Polska wdzięczność Ameryce”.
I tak być może z powodu nawału krytyki lub całkiem prozaicznego względu jakim była niedoskonałość materiału czyli piaskowca, użytego do stworzenia tego dzieła, po niespełna kilku latach Pomnik Wdzięczności Ameryce zaczął się sypać. Trzeba było go rozebrać, co też uczyniono na wniosek magistratu miasta w 1930r. Po kontrowersyjnych postaciach pozostała tylko misa fontanny, na której owe panie były ustawione. Fontanna wykonana była z solidniejszego kamienia i udało się jej przetrwać zawieruchę wojenną. Została rozebrana dopiero w 1951r.
Kiedy w 1946r były prezydent Stanów Zjednoczonych Herbert Hoover odwiedził Warszawę zobaczył już tylko nieczynną fontannę, na której pozostał napis: ”Wdzięczność Ameryce”. Ten wymowny moment został upamiętniony na fotografii.
W 2009r, z inicjatywy ówczesnego Marszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, skierowano list do Pani Prezydent Warszawy z petycją o odbudowę Pomnika Wdzięczności Ameryce. Na razie decyzji brak.